Udany „RUN MASTERS”, Sobótczańska 10-tka
Dziękujemy za udział w biegu biegaczom i bardzo wielu życzliwym, którzy z wielkim zaangażowaniem, bezinteresownie nam pomogli by 12.10.2013 bieg był profesjonalnie przeprowadzony.
Poniżej tekst Andrzeja Puchacza zamieszczony na stronie www.maratonypolskie.pl. (link)
Nie od dziś wiadomo, że Sobótka biegami stoi. To samo przez się zrozumiałe zdanie zyskało nowy wymiar w minioną sobotę, kiedy to na ulicach miasta odbył się po raz pierwszy bieg nazwany Sobótczańską Dziesiątką.
Okazją do przeprowadzenia tych zawodów była impreza o nazwie Rally Masters – w zasadzie rajd byłych, obecnych i przyszłych mistrzów kierownicy, podczas którego zaplanowano wiele imprez towarzyszących takich jak wyścig kolarski, rywalizacja Nordic Walking, piłkarski turniej Orlika i oczywiście Sobótczańską Dziesiątkę, której trasa, poprowadzona po ulicach Sobóki pokrywała się częściowo z trasą rozgrywanego następnego dnia samochodowego OS-u.
Całość odbywała się w ramach akcji Tydzień Ruchu Organizacji biegowej imprezy podjęło się Stowarzyszenie Klub Biegacza Sobótka, w barwach których startuje wielu doświadczonych na trasach bez mała całego świata biegaczy. Nic więc dziwnego, że zarówno w biurze zawodów, na trasie biegu, jak i w strefie startu i mety nie było żadnych problemów organizacyjnych, a sami uczestnicy mogli bez przeszkód skoncentrować się na ukończeniu w jak najlepszym tempie tego niełatwego przecież biegu.
Trasa, która przebiegała na dwóch 5-kilometrowych pętlach była atestowana, ale na rekordy życiowe trudno było liczyć. Dla wielu spośród 491 uczestników biegu sporym zaskoczeniem był stopień trudności trasy jakby nie było biegu miejskiego. „Było ciężej niż w Półmaratonie Ślężańskim” – słyszało się na mecie. Starsi stażem biegacze uśmiechali się pod wąsem, bo przecież wszystkim uczestnikom rozgrywanej w latach 80- i 90-tych Sobóczańskiej Piętnastki wiadomo było, że do Sobótki nie jedzie się po to, aby biegać po płaskim terenie, bo takowego w Sobótce próżno szukać.
Najszybciej do mety dobiegli w klasyfikacji generalnej mężczyzn – Michał Wendland z Węglińca, a w wśród kobiet Halina Szczęsna – Radzikowska z Klubu Biegacza Sobótka, organizatora imprezy.
Sobótczańska Dziesiątka obyła się po raz pierwszy i trudno nie uznać tego biegu za udaną imprezę. Chociaż bieg odbywał się po raz pierwszy, biegacze sprawiali wrażenie, jakby w tej imprezie brali udział po raz kolejny z rzędu. To w pełni zrozumiałe, gdyż po fenomenie organizacyjnym Półmaratonu Ślężańskiego bieganie w Sobótce kojarzy się jednoznacznie z udana imprezą, a biegacze czuja się tutaj jak u siebie w domu.
Niemal natychmiast po wbiegnięciu ostatnich osób na metę bardzo sprawnie przeprowadzono dekorację zwycięzców, co nie jest samo przez się zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że kategorie wiekowe były ustalone co 5 lat.
Wszystko wskazuje na to, że Sobótczańska Dziesiątka zajmie stałe miejsce w jesiennym kalendarzu imprez biegowych, gdyż po tak udanym debiucie organizacyjnym trudno sobie wyobrazić, aby mogło być inaczej.
W związku z rozpoczynającymi się od 15 października zapisami na Półmaraton Ślężański wielu umawiało się na tradycyjne niedzielne treningi po trasie biegu. Warto pomyśleć już i o tej imprezie, bo wbrew pozorom czasu nie zostało zbyt wiele.