Zwycięstwo sztafety KB Sobótka na Ultrakotlinie
W ostatni weekend odbyła się już 7. edycja ultramaratonu górskiego Ultrakotlina. Trasa o dystansie 138 km wiodła dokoła Kotliny Jeleniogórskiej. W tym roku, po raz pierwszy w historii imprezy, rywalizować miały sztafety, a jedną z nich była drużyna Kb Sobótka w składzie: Przemek Górak, Wojtek Franaszczuk, Krystian Ogły i Daniel Sobczak.
Zapraszamy na fotorelację:
Już w piątek o godz. 19:00 zjawiliśmy się w Jakuszycach na odprawie, a później na prezentacji Krystiana Ogłego dotyczącej ultramaratonu BadWater. Organizator zadbał, by słuchacze również czuli się jak w Dolinie Śmierci, na sali było tak gorąco, że do końca zostali tylko najwytrwalsi.
Kilka godzin później, jeszcze przed wschodem słońca, Przemek Górak był już gotów na pierwszą zmianę: 40 km przez Karkonosze, 1700 m przewyższeń. Czas start.
Pierwszy międzyczas na Odrodzeniu (18 km), 02:03:18, i ponad minutowa przewaga nad kolejną drużyną z MIXa. Mamy Przemka na podglądzie w livetracku. Trzyma tempo, a za Odrodzeniem jeszcze przyspiesza.
Schody zaczynają się za Śnieżką. Widzimy, że coś poszło nie tak, zamiast biec prosto jak strzała na Okraj, Przemek odbija w dół. Szybki telefon, ale Przemek już wie, co poszło nie tak. Niestety, wyjdzie dwa kilometry więcej i pewnie z dziesięć minut straty. Zdarza się, ale jeszcze nic straconego, mam cichą nadzieję, że mimo wszystko Przemek przybiegnie pierwszy.
Czekamy już na Przełęczy Kowarskiej. Wojtek rozgrzany, wyposażenie obowiązkowe sprawdzone, jeszcze motywacyjne zdjęcie z menago i poszedł.
Przemek Górak mimo kłopotów zjawa się jako pierwszy. Czas 04:07:18 i 13 minut przewagi nad kolejnym zespołem.
Odpoczynek, ciepła herbatka, telefon do żony, i jedziemy do Janowic na kolejny punkt. Ten odcinek jest krótki, trzeba się spieszyć.
Wojtek zaczyna mocno. Pierwsze kilometry w tempie poniżej 5′, a potem, tuż przed Skalnikiem… znowu pomyłka. Nadkłada pół kilometra, drugi tyle musi wrócić. Kolejne pięć minut w plecy. Dalej biegnie już ostrożniej.
W Janowicach rozgrzewa się już Krystian. Ostatni rzut oka na mapę, a potem już tylko nerwowe oczekiwanie.
Według organizatora Wojtkowi przypał najtrudniejszy technicznie odcinek. Krótki, ale błotnisty z dużą ilością kamieni. Pokonanie 18 km (a w rzeczywistości 19 km) zajmuje mu 01:37:42.
Szybki pit stop. Zmiana opaski, przełożenie chipa i w drogę. Po 11 minutach przybiega zawodnik z kolejnej drużyny, ale Krystian jest już daleko. Jakieś 2,5 kilometra przed nim.
Ostatnia zmiana na Górze Szybowcowej. Pogoda jest już piękna, a Daniel Sobczak zwarty i gotowy.
Na miejscu jeszcze wymiana uwag z organizatorem, w których miejscach pogubiliśmy trasę.
Krystian na szczęście nie błądzi, trasę zna na pamięć. Pokonanie 36 km zajmuje mu 3:29:44. Nasza przewaga wzrasta do 23 minut.
Na Daniela czekamy przy Perle Zachodu. To jego 6-ty km. Biegnie dynamicznie. Kamienne schody pod schronisko nie są dla niego problemem. Trochę się skarży na samopoczucie, ale widać, że jest dobrze. Na każdym kilometrze nadrabia średnio minutę.
Po pół godziny zjawa się zawodnik kolejnej sztafety. Wystarczy nam rzut oka, by mieć pewność, że tylko katastrofa może nam odebrać zwycięstwo.
Wspieramy Daniela jeszcze w Górzyńcu, na ostatnim punkcie pomiaru czasu. Kubek coli, klepnięcie w plecy i w drogę na 700-metrowy podbieg.
Nie mamy livetracka, nie wiemy ile kilometrów dokładnie ma ostatni odcinek, więc nie bardzo wiadomo, kiedy Daniel będzie na mecie. Na wszelki wypadek wychodzimy nieco wcześniej. I całe szczęście.
Nie czekamy długo aż zamigocze światło czołówki. Potem jest już tylko szampan, oklaski, flesze i wielka radość.
4:07:03 – tyle zajmuje mu pokonanie 44 km odcinka z sumą przewyższeń około 1700 m.
Łączny czas sztafety: 13:21:49.
55 minut przed najlepszą sztafeta w MIXie, +1h10 przed kolejną sztafetą męską, ponad dwie godziny szybciej niż ubiegłoroczny rekord trasy solo Witka Judy na nieco krótszej trasie.
Jest co świętować, więc świętujemy.
+1h 10min – tyle wyniosła przewaga nad rywalami w klasyfikacji mężczyzn. O ile nam wiadomo, nigdy żadna sztafeta w historii polskiej lekkiej atletyki nie wypracowała wyższej przewagi.
Jasne, niewiele jest sztafet ultra, a tym bardziej na dystansie 140 km, ale co precedens to precedens ;).
W tym roku na ultrakotlinie wystartowało 16 sztafet. W przyszłym roku organizator planuje dużo więcej. Nie może nas tam zabraknąć.
Tagi: KB Sobótka, sztafeta, ultrakotlina, ultramaraton