NASZE BIEGI

Złoty Półmaraton – relacja Daniela Sobczaka

W Lądku zjawiłem się już w piątek, dzień przed startem Złotego Półmaratonu. Uwielbiam tu przyjeżdżać. Atmosfera podczas Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich jest niesamowita. Tak naprawdę to tu zaczęła się moja przygoda z bieganiem po górach. W 2015 roku zaliczyłem Trojak Trail, w 2016 Ultra Trail 68, a w 2017 KBL 110. Marzeniem pozostaje ukończenie wszystkich festiwalowych biegów, łącznie z „potworem” B7S.

Odbieram pakiet, krótki spacer po parku zdrojowym i przejazd do wsi Goszów, gdzie mamy swoją „bazę”.

W sobotę pobudka o 5:00 i podwózka opolskich przyjaciół, Kamili i Grześka Stępniów, na start biegu Ultra Trail. To był ich debiut w ultra i stresowałem się razem z nimi. Widząc tych wszystkich ultrasów czułem lekki niedosyt, że pobiegnę tylko półmaraton.

Później zdążyłem jeszcze wrócić do kwatery, zaliczyć krótką drzemkę i zjeść śniadanie. O 10:00 byłem już z powrotem w pobliżu startu/mety Złotego Półmaratonu.

Pół godziny przed startem wypadało się trochę rozgrzać, w końcu 21 km to stosunkowo krótki i szybki bieg. Na rozgrzewce spotkałem Wojtka Franaszczuka, a przed startem także Przemka Góraka. Wymiana kilku zdań i jazda na start! Ustawiłem się w 3-4 linii. W końcu miał to być mocny trening z marzeniami na pierwszą dziesiątkę. Dobrze, że zapomniałem pasa HR, bo tętno pewnie już szybowało do 140 ud/min.

Odliczanie 10, 9, 8 … 3, 2, 1, start! Pierwsze kilkaset metrów asfaltem i kostką brukową pod górę. Czołówka rusza bardzo mocno, widzę tylko jak sukcesywnie się oddalają. Ja w miarę spokojnie, bo wiem, że na podbiegach to raczej nie poszaleję. O dziwo po skręceniu w lewo na niebieski szlak dalej truchtam. Wyprzedzam Przemka Góraka i zastanawiam się, czy czasem nie przesadzam z tempem. Na bardziej stromych odcinkach przechodzę do marszu. Pierwszych zawodników już nawet nie widać. Do szczytu pierwszej góry wyprzedzam się naprzemiennie z dwoma zawodnikami. Kilometry bardzo mi się dłużą, a przecież Trojak to dopiero 2,5 km biegu.

W końcu jest wypłaszczenie i zbieg po kamieniach. Od razu wyprzedzam jednego biegacza, a drugi zaraz sam mnie przepuszcza (chwała mu za to!). Myślę sobie, że chyba jestem w pierwszej dziesiątce. Byłoby super.

Przede mną pusto, nie ma kogo gonić. Na szczęście na trasie jest sporo osób z dłuższych dystansów, którzy mocno dopingują. Dodaje to co najmniej 100 pkt do mocy. Nie wierzę, że tak dobrze mi się biegnie. Tak naprawdę to czekam tylko, aż opadnę z sił i sam będę musiał przepuszczać szybszych zawodników. Dobrze, że w soft flasku mam wodę wysoko mineralizowaną. Dzięki temu minimalizuję ryzyko skurczów, z którymi wiecznie się zmagam.

Kilometry na zegarku nie chcą się zmieniać, chyba za często na niego patrzę. W końcu na siódmym, może ósmym, kilometrze widzę przede mną zawodnika. Na zbiegu „siadam” mu na plecach i czekam przyczajony na dogodny moment do wyprzedzenia. Po jakieś 200-300 metrach jestem już przed nim. Ciśniemy razem. Pod górkę trochę truchcik, trochę spacer.

Z daleka dostrzegam swojego starego kolegę, Bartka Roskosza. Wiedziałem, że od początku poleciał z czołówką i dziwię się, że jakimś cudem go doganiam. Mijając grupkę kibiców słyszę, że jestem trzeci. Co, trzeci?! Szok! Serce zaczyna mocniej bić. Myślę, że to całkiem fajna perspektywa, biorąc pod uwagę to, że od 13 km będzie prawie cały czas z górki.

Zbliżam się do punktu nawodnienia na 10 km. Plan był taki, aby chociaż trochę uzupełnić płyny, jednak widząc, jak Bartek przelatuje przez wodopój, biegnę za nim. Jest około 300 metrów przede mną. Przez chwilę trasa prowadzi w dół, to mogę pobiec, później rozpoczyna się ostanie wzniesienie.

Brakuje mi siły na bieg, więc przechodzę do marszu. Krzyczę do Bartka, pytając, na której jest lokacie. Potwierdza, że jest drugi. Na podbiegu jest dużo mocniejszy, jednak czeka na mnie chwilę i motywuje do dalszej walki. Kilkaset metrów podbiegamy razem, ale dla mnie jest za mocno. Muszę zostawić trochę sił na długi zbieg.

Po chwili mam już jakieś 200 metrów straty. Odwracam się i widzę, że mogę stracić pudło, bo niebezpiecznie blisko jest kolejny biegacz. Zmuszam się do truchtu i do szczytu przy wieży widokowej docieram jako trzeci zawodnik.

W końcu wyczekiwany zbieg, na początku dosyć ostry i kamienisty. Szybko doganiam mojego „przeciwnika” i dalej lecę już sam. Kilometry w końcu szybko mijają. Tempo w miarę rześkie: 3:25, 3:26, 3:13. Niewielkie wzniesienia się zdarzają. O mały włos przeoczyłbym zakręt w lewo, co kosztowałoby mnie sporo czasu. Dobiegam do asfaltu. Biegnę już w pełnym słońcu.

Zostało 3 km do mety, a ja już ledwo zipię. Teraz wychodzi mocne tempo całego biegu. Już nawet nie pamiętam, czy przez chwilę nie przechodziłem do marszu. Zaczynam się niecierpliwie oglądać za siebie. Moje tempo wydawało się tak słabe. Byłem przekonany zaraz dogoni mnie któryś z rywali. Na szczęście tak się nie stało.

Lekki podbieg i widzę już tabliczkę z napisem Lądek-Zdrój. Łezka w oku się kręci. Teraz już tylko zbieg. Co raz więcej kibiców, którzy napędzają nogi do szybszego „kręcenia”. Zbiegam do Parku Zdrojowego. Kilka schodków do góry i meta! Szaleństwo i euforia! II miejsce open! Niemożliwe.

Chciałem walczyć o pierwszą dziesiątkę, może szóstkę, a tu taka niespodzianka!

Dostaję medal i siadam wyczerpany na schodkach. Płaczę jak małe dziecko (nawet teraz jak to piszę to oczy się „pocą”).

Z pewnością jest to mój największy sukces, tym bardziej że nie zrobiłem wielu treningów w górach. Mam nadzieję, że jest to dobry prognostyk na przyszłość. Cieszę się, że od niedawna mogę reprezentować KB Sobótka. Wy także napędzacie mnie do uzyskiwania lepszych wyników.

Piona i do zobaczenia na górskich szlakach.

Dodaj komentarz!


Warning: Undefined variable $user_ID in /home/inford3/ftp/kbsobotka.pl/wp-content/themes/kbsobotka/comments.php on line 175

Dodaj komentarz lub trackback ze swojej strony. Możesz także Śledzić komentarze w kanale RSS.

Współpracujemy z serwisem Gravatar. Aby wyświetlić swój avatar przy komentarzu, zarejestruj się™ na Gravatar.


Warning: Undefined array key "SHOPPING_CART" in /home/inford3/ftp/kbsobotka.pl/wp-content/themes/kbsobotka/footer.php on line 84